Czas czytania:3 Minut
Definicja marketingu perfekcyjnie oddaje wizję marketingu, w której kluczowym beneficjentem jest społeczeństwo, a uczeni zajmują się szerokim aspektem badań i pełnią obowiązki względem interesariuszy:
- Społeczeństwu dostarczają obiektywnej wiedzy, kompetentnych, odpowiedzialnych społecznie oraz dobrze wykształconych absolwentów
- Światu naukowemu pomagają utrzymać, przechować oraz tworzyć wiedzę w myśl kontraktu ze społeczeństwem o obiektywnej wiedzy, akademickiej wolności, podstawowych wartości rozumu, dowodów, otwartości oraz kurtuazji
- Studentom oferują edukację, która pozwala im na zapewnienie sobie utrzymania, bo przygotowuje ich do pracy jako kompetentnych marketingowców oraz obywateli
- Branży zapewniają ciągłych dostaw kompetentnych, odpowiedzialnych uczestników posiadających wiedzę z zakresu mikro oraz makro marketingu .
Wizja jest piękna, wizję biorę, choć przyszłości marketingu budzi we mnie lekkie uczucie dyskomfortu.
Większość osób z branży marketingowej nie posiada wykształcenia w tym kierunku. Ponad połowa marketingowców z dyplomami twierdzi, że są bezużyteczne.
W pierwszej pracy, która otworzyła przede drzwi do digital marketingu, większość zespołu była po filozofii, jeden kolega po mongolistyce, a ja świeżo po rzuceniu studiów socjologicznych.
Oczywistym dla mnie jest, że wiele badań, artykułów czy aspektów myśli marketingowej potrzebuje przeróbek dla odbiorcy nieakademickiego. De facto podtrzymując podziały między teorią a praktyką.
Materiały dla studentów są upraszczane – ok. Czy jednak zasoby wiedzy transferowanej do książek i programów edukacyjnych są wystarczająco dobrze synchronizowane z postępem technologicznym?
Czy w świetle dzisiejszych wyzwań społecznych, przykład korzyści dla konsumenta najlepiej zobrazuje w podręczniku Amazon, a wartość marki odda billboard reklamowy Coca-coli .?
Coraz boleśniej odczuwamy brak umiejętności cyfrowych
Tu i ówdzie zdarzyło mi się pracować z fantastycznymi ludźmi, którzy dopiero zaczynali kariery zawodowe. Wielu z nich miało możliwość zdobycia kierunkowego wykształcenie na prestiżowych europejskich uniwersytetach. Wszyscy zmagali się z brakiem podstawowych kompetencji. 🤷♀️
Dostęp do bardziej zaawansowanej wiedzy w późniejszych latach kariery wcale nie jest łatwiejszy. Dorobek akademicki jest „dozowany” lub niedostępny:
- Nie uświadamiamy sobie, że istnieje.
- Nie potrafimy go zrozumieć.
- Nie stać nas na dostępy.
Część firm otwarcie rzuca wyzwanie uniwersytetom. Tworzy programy nanodegrees oraz kursy online, nierzadko gwarantując zatrudnienie.
Łatwiejszy dostęp do nauki jest dobry, tyle tylko, że marketing w ujęciu menadżerskim poświęca się działaniu na rzecz najlepszego interesu firmy:
- Czy firmy przejmując część wyzwań edukacyjnych utrudniają obowiązki, które marketing jako dyscyplina ma do spełnienia?
- Czy przy wykorzystaniu nauki jako elementu własnej strategii, są w stanie utrzymać liberalny charakter edukacji oraz zapewnić wystarczający poziom etyki?
Mismarketing
Tymczasem gdzieś po drodze między teorią a praktyką znaczenie marketingu zostało zdegradowane do promocji, a co gorsza reklamiarstwa.
Mismarketing
Tymczasem gdzieś po drodze między teorią a praktyką znaczenie marketingu zostało zdegradowane do promocji, a co gorsza reklamiarstwa .
Marketing wciąż jest utożsamiany z nachalną reklamą, sprzedażą.
Nie raz zdarzało mi się słuchać historii szefów firm, którzy dumnie twierdzili, że marketing jest im niepotrzebny, a dział generuje tylko koszty (╯°□°)╯︵ ┻━┻
Ujęcie menadżerskie ciągle mutuje. Jako branża marketingowa zrobiliśmy w tym kierunku kawał niepotrzebnej roboty, a część świata nauki spogląda na nas z niesmakiem.
My, marketerzy jesteśmy zbiórką niedoskonałą. Posiadamy mocno zróżnicowane motywacje. Na co dzień nie oceniamy wpływu naszych działań na świat. Trudno jest stwierdzić, że obiektywnie pomagamy konsumentom w podjęciu zakupowych decyzji.
Nieustannie się wtrącamy, domagamy uwagi. I choć opowiadamy precyzyjnie nakierowane, piękne historie, to postawienie znaku równości między interesem naszych działań marketingowych, a interesem klienta jest wątpliwe.
Pomimo, że z uporem maniaka szlifujemy slajdy i ubieramy sukces w wyrafinowany żargon, nasze role w firmach tracą na znaczeniu.
Dokumentowanie skuteczności pracy komplikują nam zachowania klientów i konkurencja. Środowisko działań nieustannie się zmienia.
Nie widzimy kluczowych elementów systemu marketingowego. Nie jesteśmy ich w stanie kontrolować. Nikt już nawet nie nazywa ich marketingiem .
Kiedy my gramy w wolną amerykanka dobrych praktyk, uniwersyteccy marketerzy stają się metodologami. Koncentrują się na wąskich tematach, małych problemach a w rezultacie również ryzykują umniejszanie znaczenia dyscypliny.
Marketing jako zawód jest ignorowany przez innych profesjonalistów.
Jako dyscyplina akademicka, jest ignorowany przez inne dyscypliny biznesowe .
Teoria z praktyką mają jednak dużo wspólnego, czy zaczną w końcu robić coś razem?
Pozdr,
M.
przytoczone: